W marcu tego roku wydawało się, że stary basen przy ulicy Eisenberga w Krakowie odzyska dawny blask. Wtedy bowiem Zarząd Infrastruktury Sportowej czekał już tylko na wydanie pozwolenia na budowę. Projekt był gotowy, czas rozpoczęcia i zakończenia robót zaplanowany, wystarczyło jedynie zakasać rękawy i ruszyć do pracy. Inwestycja miała być gotowa w 2020 roku. Tymczasem na drodze krakowskiego basenu nieustannie pojawiają się przeszkody.
Piękne plany
Basen, boiska, różnego rodzaju infrastruktura sportowa w ramach jednego, dużego kompleksu – taki był plan. Inwestycja miała objąć obszar aż 18 tysięcy metrów kwadratowych pomiędzy ulicami Wilka-Wyrwińskiego i Eisenberga. Sam basen miał spełniać wszelkie wymogi do organizacji krajowych i międzynarodowych imprez – długość 25 metrów, ruchome dno, a do tego odpowiednie zaplecze, strefa SPA i wellness. Dodatkowo w obiekcie miały się znaleźć hale do squasha oraz kręgielnia.
Budowa stanęła w miejscu
Wszystko było na dobrej drodze, aż nagle w lipcu tego roku zaczęły krążyć słuchy o problemach krakowskiej inwestycji. Okazało się, że miasto boryka się z poważnymi problemami, związanymi z trwającą budową basenu. Zarząd Infrastruktury Sportowej unieważnił już drugi przetarg w tym zakresie. Firmy chcą zdecydowanie więcej pieniędzy, niż przewidzieli to urzędnicy. Miasto zakładało bowiem wydatki rzędu maksymalnie 15,3 miliona złotych, tymczasem najtańsza oferta opiewa na kwotę 56,5 miliona złotych. To kolosalna różnica!
Co będzie z krakowskim basenem?
Nie wiadomo jak potoczą się losy krakowskiego basenu przy ul. Eisenberga. Na razie miasto próbuje znaleźć nowe środki na realizację tej inwestycji. Czy to się uda? Trzymamy kciuki!