W pierwszym kwartale 2017 r. w krakowskiej dzielnicy Krowodrza powstał dość oryginalny, a jednocześnie bardzo kontrowersyjny blok mieszkalny. Mowa o apartamentowcu przy Alei Grottgera 34. Budynek ten od początku swojego istnienia jest przedmiotem licznych dyskusji jego zwolenników i przeciwników. Dlaczego ten niepozorny blok wywołał tyle emocji?
Mieszkanie z widokiem na sąsiada
Problem budynku przy Alei Grottgera 34 polega na tym, iż odległość pomiędzy oknami dwóch mieszkań jest tak niewielka, że w zasadzie sąsiedzi mogliby sobie pożyczać cukier, nie wychodząc z mieszkania. Taka bliskość powoduje, że praktycznie moglibyśmy zamienić się w podglądaczy i kontrolować, co aktualnie robią nasi sąsiedzi. Projektanci budynku bronią swojego projektu, argumentując, że taki układ mieszkań i stworzenie dodatkowych okien w wąskich szczelinach, pozwoliło na zyskanie dodatkowego doświetlenia wnętrza. Poza tym sprzyja integracji sąsiadów i otwarciu się na innych ludzi, co w dzisiejszych czasach jest niezwykle istotne. Opanowujący nas świat Internetu i wirtualnych znajomości zabija bowiem kolektywizm i poczucie wspólnoty.
Mój jest ten kawałek podłogi
Przeciwnicy tego kontrowersyjnego projektu wskazują jednak, że mikroskopijne okna nie dają wiele światła, a do tego mieszkaniec bloku może poczuć, że w jakiś sposób ta przestrzeń narusza jego intymność. Nie da się bowiem ukryć, że jest “jak na patelni” i nie może schować się przed wścibskim sąsiadem. Chociaż idea kolektywizmu i integracji jest jak najbardziej godna pochwały, krytykujący inwestycję przy Alei Grottgera 34 wskazują, że woleliby w inny sposób poznawać swoich sąsiadów i decydować o tym, kiedy się z nimi spotkają, a kiedy nie.